środa, 6 sierpnia 2014

Kawiarniany szał odc. 1 - Lavenda Cafe

Kawiarnie pojawiają się i znikają z trójmiejskiej mapy lokali. Poza jedną marką, której kubki dzierżą w rękach dumnie krocząc ulicami ci opętani przez trend zza wody mniejszej czy większej. Tak, mam na myśli Starbucksa, którego nowe miejscówki otwierane są w wielką fetą i szumem. Tłum podąża więc cel zostaje osiągnięty. Zdecydowanie nie należę do fanów kawowych sieciówek i omijam je wielkim łukiem. Pewnego zimowego poranka zdarzyło mi się popełnić kawowy grzech i wstąpić do Coffeeheaven na warszawskiej starówce - po tej wizycie upewniłam się w przekonaniu, że od nich należy trzymać się z daleka. Są ciekawsze miejsca w naszej metropolii, którym udało się zdobyć lojalnych klientów dzięki wyjątkowym deserom i kawie dobrej jakości. Dziś gdyńska Lavenda Cafe.


Ktoś mi wczoraj powiedział, że w dzisiejszych czasach chodzenie do kawiarni to luksus w naszym kraju bo w miastach Europy Zachodniej filiżanka kawy kosztuje 1euro. Obszernej wiedzy na temat cen w zagranicznych lokalach nie posiadam. Wiem, że w Wielkiej Brytanii za kubek zapłacimy ok. 2-4 funty. Stosunku ceny do zarobków na tym przykładzie nie trzeba szczegółowo opisywać - jesteśmy świadomi różnic. Mamy zachodnie ceny kawy i deserów, a polskie płace, i tu wyłania się ten wspomniany luksus kawkowania poza domem.

Lubię poczuć się luksusowo i choć staram się nie traktować kubka kawy na mieście jako wydarzenia wyjątkowego, to nie mogę się pozbyć takiej właśnie myśli. Może i dobrze bo siedząc z kawiarni czuję się jak na urlopie, rozpieszczając się, wygodnie czekam na podanie pod nos ciacha i pachnącej filiżanki. Nie ukrywam, że ceny są główną przyczyną wyjątkowego traktowania i rzadkiego stosowania tej przyjemności.

W weekend skorzystaliśmy z dobrodziejstw Gdyni na słodko i wypróbowaliśmy Lavenda Cafe & Galeria, która była na mojej liście do odwiedzenia już od pewnego czasu.
Wśród sklepów i piekarnio-cukierni przy ulicy Starowiejskiej kryje się urocze miejsce z pysznościami na śniadanie, lunch czy popołudniowy deser. Już zaglądając na kawiarnianego fejsbuka można się przekonać, że niebezpodstawnie otrzymała ona nagrodę klientów dla Najlepszego Lokalu Gdynia 2012 w plebiscycie Dziennika Bałtyckiego i portalu Nasze Miasto.
Wnętrze, choć niewielkie, zachęca do spędzenia w nim dłuższej chwili, ponieważ jest przytulne i ma przemyślany, spójny wystrój.
Menu bistro, poza tym stałym (można znaleźć na stronie wraz z cenami), zaskakuje nowymi pomysłami i propozycjami na bazie sezonowych produktów. Wszystko składa się na przyjemną atmosferę lokalu, w którym chce się zatrzymać.
Przyznaję, że podeszliśmy do Lavendy ostrożnie, w celu wybadania terenu i ocenienia czy jeszcze tu zawitamy. Mogę śmiało powiedzieć, że tak! Obiecuję :)
Zamówiliśmy brownie z lodami i bezę Pavlovej z owocami oraz lemoniady: marakuja i żurawina (wszystkie pozycje z listy promocyjnej). Zajęliśmy miejsce na zewnątrz (4 stoliki są wystawione na chodniku przed kawiarnią) i czekaliśmy niecierpliwie na desery. A jak wyglądały nasze zdobycze widać na zdjęciach - porcja solidna, podana na lawendowych talerzach. Ciasta były pyszne. Polecamy genialną lemoniadę!








Powrót do Lavendy obowiązkowy przy okazji kolejnej wycieczki do Gdyni :) Koniecznie spróbuję coś wytrawnego i zachwalaną kawę.

Adres bistro:
Lawenda Cafe & Galeria
ul. Starowiejska 11 (vis a vis Rossmann)
Gdynia


2 komentarze: