poniedziałek, 30 czerwca 2014

Matka niewdzięczna

Na początku starasz się niezmiernie, nadskakujesz i słuchasz uważnie każdego słowa, nawet notujesz. Po pewnym czasie przychodzi przyzwyczajenie, teren został wybadany, dzień za dniem płynie różnym tempem - raz pędzisz w ferworze i nie dostrzegasz ruchu wskazówek zegara, innym razem nachodzi cię nuda straszliwa, wzdychająca powolnie i ospale nad kubkiem kawy stygnącej wprostproporcjonalnie do siły nawiewu z klimatyzacji.




A ona-matka spogląda na nas z góry i nie zastanawia się nad naszym losem, który jest jej całkowicie obojętny. Jednak lubi mieć kontrolę i trzymać rękę na pulsie. Wprowadza bezsensowne zasady i upaja się biurokracją.

Tak, to moja niewdzięczna matka korporacja... a ja jestem korpo-robalem, który doskonale zna zasady i uważa, żeby go nie rozdeptali jak tę żabę:

Nie wymagaj
Siedź i zbyt wiele nie mów. Narzędzia do pracy masz? Kawę i herbatę dostajesz? Nie szpanuj, że jesteś smakoszem. Ciesz się, że jest mleko (podobno niektóre matki nawet mleka nie fundują!). Ci bardziej asertywni wyrażą głośno swoją opinię, ale niech się mają na baczności jeśli odbiega ona znacząco od zdania zwierzchnika matki, tzn. menedżera. Grzecznie poprosić możesz, nie licz jednak na entuzjastyczne "tak" za każdym razem i poklepanie po ramieniu. Krew zmrozi ci wiadomość, że kolega, który przekroczył próg biura rok później niż ty i pobiera u ciebie nauki, zarabia więcej... hmm... tyle zaproponowałeś na rozmowie rekrutacyjnej, to tyle dostałeś. Loser!

Reguły są po to... żeby były
Obmyślane, zapisane, przyklepane i leżą w cieplutkiej ciemnej szufladzie. Ładnie się prezentują jak potrzeba, szczególnie jak przychodzą młodzi, niech czują respekt. To jak z prawami i obowiązkami, niby ktoś przebąkuje, że są, mają się dobrze, a w rezultacie nie chodzą parami. Reguły banalne, na przykład dress code, jak biblia zapisane na intranecie dają świadectwo, że mądra głowa potrafiła skopiować dokument od amerykańskiej babki. Egzekwowanie nie mile widziane. Sprawiedliwość też się tu nie zadomowiła.

Na pożegnanie
Nie łudź się, że jesteś niezastąpiony. Oj, to nie to miejsce by wysnuwać takie konkluzje kiedy w końcu cię ktoś doceni. Gorzkie słowo przełknij szybko i pomyśl o piątku, który już za chwilę, już tuż tuż. A wtedy dwa dni wolności!!
Odchodzisz? hmm... czyli jednak nie dajesz rady? tempo za szybkie? co, nie pracujesz w weekendy i do północy? jak się tu tyle uchowałeś? cenisz czas wolny? chcesz trochę z dzieckiem posiedzieć? aaaa.... to inna historia, w takim razie nie pasujemy do siebie. Szczerze mówiąc chcieliśmy cię zwolnić, ułatwiasz nam robotę. Powodzenia, nie wracaj!


A może to ja jestem niewdzięcznym dziecięciem skoro niecierpliwie przebieram nóżkami na trzecim już matczynym fotelu? ;)
Ten jest wygodny, miękki i cappuccino podają... zostanę tu dłużej, może jeszcze skorzystam z tego i owego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz